KUCIE MIECZA JAPOŃSKIEGO
Każdy młody człowiek oglądając swój pierwszy w życiu film japoński o samurajach niewątpliwie znajdzie się – przynajmniej chwilowo- pod wpływem magii miecza japońskiego. Moja młodzieńcza fascynacja tym tematem zmaterializowała się w końcu po wielu latach w pracownie – kuźnię, gdzie wraz z grupą kilku pacjentów ośrodka zaczęliśmy początkowo trochę po omacku a później korzystając z fachowej opieki pana Krzysztofa Panasa z Łańcuta uczyć się trudnej starodawnej techniki skuwania stali na miecz.
Nie ma sensu po raz kolejny opisywać historii miecza z czego się składa itd. jest już dużo materiałów na ten temat zarówno w sieci jak też literatury. Chcę za to napisać kilka słów o przygodzie jaką jest dla nas próba nauczenia się wykonania tak wysublimowanej technicznie rzeczy.
Po pierwsze trzeba zbudować kuźnię. W naszym przypadku jest to drugie podejście , pierwsza choć byliśmy bardzo szczęśliwi po jej ukończeniu, nie zdała egzaminu było w niej zbyt gorąco latem. Piękna praca – budowa czegoś od podstaw w grupie samo to jest już wymarzoną okazją terapeutyczną ( główna idea MONARU w wykonaniu Marka Kotańskiego). Zgromadzenie niezbędnego sprzętu i nauka operowania nim , godziny spędzone na studiowaniu literatury fachowej to krok następny. Niby truizm ale nauka której uczeń sam szuka to przecież ideał studiowania. A potem próby rozczarowania błędy i wreszcie po miesiącach pierwsze drobne efekty, czuliśmy się jak nowi Kolumbowie.
Mamy kilku stałych sponsorów naszej pracy , nawet przez chwilę nie zastanawiali się czy nam w tym pomagać- chwała im za to . A może po prostu zadziałała na Nich tak jak na nas magia miecza japońskiego.
Majdan Kozic Dolnych sierpień 2003r.
Pająk Grzegorz